Jako, że nie jestem dość wiarygodna by pisać o takim temacie, zostawię tu tylko świetne video. Naprawdę warto obejrzeć. Nie tylko w kontekście politycznym, ale ogólnie kwestii inclusion/exclusion.
TED
TED
おはよう。わたし は かつみ です。 どぞ よろしく!
Jako, że nie jestem dość wiarygodna by pisać o takim temacie, zostawię tu tylko świetne video. Naprawdę warto obejrzeć. Nie tylko w kontekście politycznym, ale ogólnie kwestii inclusion/exclusion. TED
0 Comments
Ogólnie to toalety tutaj są.. Koedukacyjne. Oprócz lotnisk, tam są normalne.
Podobnie było w Danii, ale nie mogę obiecać, że to skandynawska rzecz. Jakkolwiek każda jest zupełnie osobna, posiada własną umywalkę. To oraz fakt że zmniejszają się kolejki jest zdecydowanym plusem takiego rozwiązania. Minusem jest fakt, że jakoś faktycznie jest mniej czysto niż w typowo damskich toaletach... Usłyszałam tą teorię od pewnego mężczyzny, który korzystał z damskich toalet, ponieważ były czystsze.. Nie zauważył jednej, moim zdaniem dość istotnej rzeczy - były czystsze dopóki z nich nie korzystał, oczywiście po jego wyjściu wyglądała źle.. Ironia, ach ironia. Swoją drogą jest to ciekawe i bardzo zastanawia mnie z czego to wynika. Co takiego mężczyźni robią w toaletach ogólnodostępnych, że nie mogą zachować porządku. Jest mi w stanie ktoś wytłumaczyć? Jeżeli o banki chodzi, to zastanawiam się, czy nie powinny otrzymać własnej kategorii, ale jako że zdecydowanie nie wiem o nich jeszcze wszystkiego zdecydowałam się na post, a raczej posty.. Może potem je pogrupuję?
Jest to niesamowite, ale tutaj kwiaty są wszędzie! Po prostu wszędzie.
Nie sądziłam, że aż tak mogą poprawiać humor. Pod domem kwiatki, koło sklepu kwiatki, koło drogi kwiatki, w środku niczego kwiatki <3 Bratki, krokusy, narcyzy. Wszystko zadbane, pachnące i uśmiechnięte. Tak, kwiatki się nie uśmiechają, ale chyba każdy kto je widzi się uśmiecha. A podobno to Trójmiasto jest takie zielone.. W sumie, może i jest zielone, szkoda że nie kolorowe! I wśród tych kwiatów, trawy i drzew.. Kobieta z koniem i psem.. No żyć nie umierać. Zawsze wolałam komputer. Łatwiej się na nim pisało, szybciej się rzeczy załatwiało, duży ekran był wygodniejszy. Mobilne aplikacje i tak nie nadawały się do niczego..
Aplikacja SKM potrafiła mnie obudzić o 2 nad ranem, ale mnie zająkneła się o spóźnieniu składu w którym jechałam. Goodreadsowa aplikacja nie pozwalająca zobaczyć notyfikacji o których dzwoni, niezaktualizowane rozkłady jazdy, miliony zbędnych notyfikacji, wymuszanie niepotrzebnych dostępów, jak lokalizacja... Inne wymagały przeklikania tysiąca ekranów, niewygodnego pisania na klawiaturze, problemów z zawieszaniem się... Paru używałam, fakt. Ale nadal ich odpowiedniki webowe był milion razy bardziej używalne. I nagle, tutaj wolę aplikacje na komórkę. Są używalne, często działają lepiej niż strona! Mają kilka języków. Wygodne, szybkie, niezawodne, łatwo dostępne. Powiadomienia o promocjach w sklepach dotyczące rzeczy, które chcesz kupić, a nie wszystkiego jak leci... Podręczna mapa rozmieszczenia stacji dokujących i life update o ilości rowerów i wolnych miejsc. Wygodna mapa metra. Naprawdę nie sądziłam, że zostanę mobile zwierzem.. Jeżeli chodzi więc o pocztę, to poczty nie ma. A do tego jak na instytucję nie istniejącą, działa o niebo lepiej niż w Polsce.
Ale jak to? Otóż poczty jako takiej nie ma, bo została "uwolniona" czyli w jakiś tam ichniejszy sposób sprywatyzowana. Znaczki kupuje się w sklepach, marketach, butikach z pamiątkami, czyli wszędzie. Kiedy mamy coś ważniejszego do wysłania, jak za potwierdzeniem, idziemy do sklepu w którym jest punkt pocztowy. Odwiedziłam dziś takowy, w sklepie z tytoniem. I lodami. Pani obsługująca wyglądała albo na nową, albo na niezbyt często używającą komputera. Wpisywanie danych jednym palcem może trwać naprawdę długo. Na szczęście dotyczyło to klientki przede mną, a nie mnie samej. No bo jeśli o to chodzi to obserwując Panią przy komputerze myślałam o tym, że ja bym to milion razy już wpisała i najlepiej by było, jakby mnie dopuściła do klawiatury. Zaraz potem moje myśli wróciły na typowo polaczkowy tor: "Przecież nie pozwoli mi podejść do służbowego komputera, będę czekać wieki". Aż tu, niespodzianka! Zostałam poproszona o wpisanie adresu z koperty. I znów mi się przypomniało, że w tym kraju nie traktuje się ludzi jak złodziei... Rach ciach i list wysłany. I tutaj kolejne zdziwienie, bo miał być z potwierdzeniem. No i faktycznie, dostałam numer przesyłki na wydrukowanym kwitku. I tyle. Żadnych żółtych karteczek, milionowych dopłat i nie wiadomo czego jeszcze. Widać tutaj wystarczy wpis w systemie i nie potrzeba miliona podpisów i żółtego papieru, którego nawiasem i tak nikt prawie nie odsyła. No ale to byłam moja przygoda i gdzie to działanie lepsze niż w kraju? Otóż w wielkim szoku jestem każdorazowo znajdując wieczorem list z pismem z aktualną datą. Nie jak u nas, gdzie przesyłka Gdańsk-Gdańsk idzie 2 tygodnie, o ile się nie zgubi... A ponadto bez problemu dostaję wszystkie przesyłki, mimo braku nr na drzwiach i nazwiska na wykazie... A u nas ciągle problem mają... Ekspaci blogi piszą, o rzeczach różnych i różniejszych. Poruszają tematy codziennie i niecodziennie, odległe i bliskie. Abstrakcyjne jak i te bardzo konkretne. Dla jednych zrozumiałe, dla innych nie do pojęcia.
Bo punkt widzenia zależy od punku siedzenia. A teraz i ja się przesiadłam, do Szwecji. Niewiarygodne jak się zmienia perspektywa. A jestem tu niecały miesiąc i nie wiem ile jeszcze uda mi się zostać. Właściwie to nie planowałam nic pisać o moim pobycie tutaj. Byłam namawiana, owszem. Ale jakoś nie czułam potrzeby, chęci, weny, ani niczego innego. Ale jakoś tak im więcej rzeczy napotykam na swej drodze, tym bardziej zaczynam myśleć. Może dla kogoś to będzie interesujące? Może komuś rozważającemu przyjazd to pomoże? Albo ja będę choć pamiętać czym życie na emigracji różni się od tego polskiego. No to, pożyjemy zobaczymy, jak mawiają. |
Me
Geek, dog lover, Japan fan. Doing some photography, programming & mindfulness mainly. ArchivesCategories |